loading...
PL | EN

"Wyspa kleryków"

Klerycy mieszkają po kilku w domach w centrum Paryża. Sami gotują, sprzątają i pomagają w duszpasterstwie w różnych parafiach. I studiują teologię. To jedyne takie seminarium we Francji.

Francuski Kościół od lat boryka się z problemem dramatycznego spadku powołań kapłańskich. Z kościelnych statystyk wynika, że we wszystkich francuskich parafiach pracuje obecnie tylko ok. 15 tys. księży. W wielu diecezjach na milion mieszkańców przypada zaledwie kilkudziesięciu księży, czynnie pracujących w duszpasterstwie. Pomagają im stali diakoni. Na skutek spadku liczby kandydatów do kapłaństwa, władze kościelne były zmuszone pozamykać w niektórych diecezjach seminaria.

W diecezji Evry-Corbeil-Essonnes, na południe od regionu paryskiego, opiekę duszpasterską nad ponad 1,2-milionową wspólnotą mieszkańców sprawuje tylko 76 kapłanów. – Mamy w diecezji 7 kleryków – mówi ks. Jean-Luc Guilbert z diecezji Evry-Corbeil-Essonnes. – Jeżeli każdego roku biskup wyświęca nam jednego neoprezbitera, to jest dobrze. Na tle tak dramatycznych statystyk więcej optymizmu tchnie z Paryża. W tamtejszym seminarium studiuje 55 kandydatów do kapłaństwa, a w zeszłym roku dla liczącej ponad 2 miliony mieszkańców stolicy Francji kardynał André Vingt-Trois wyświęcił dziesięciu nowych kapłanów. Czym wyróżnia się paryskie seminarium?

Wokół katedry i biskupa
Kardynał Paryża Jean-Marie Lustiger (zm. 2007 r.) zrezygnował z klasycznego modelu seminarium, w którym w jednym miejscu „skoszarowani” są wszyscy klerycy. W 1984 roku otwarł pierwszy dom seminaryjny pod wezwaniem św. Augustyna – zalążek seminarium w całkiem innym kształcie. Obecnie seminarium tworzy osiem niezależnych domów, wydzielonych na probostwach paryskich parafii. Większość z nich usytuowana jest na wyspie Cité, otoczonej Sekwaną, w samym środku stolicy. W każdym domu, razem z dwoma przełożonymi, mieszka po ośmiu alumnów.

Okres przygotowania do kapłaństwa podzielono na dwa cykle. Pierwszy trwa dwa lata. Proboszcz parafii, przy której utworzono dom seminaryjny, jednocześnie odpowiada za grupkę alumnów. Nieraz z pomocą wikariusza. Alumni pod okiem proboszcza angażują się w parafii, np. uczestnicząc w grupach parafialnych. Drugi etap trwa cztery lata. Klerycy nadal mieszkają w domach przy parafiach, ale pomagają w parafiach Paryża, wyznaczonych przez przełożonych. Przez sześć lat seminaryjnej formacji każdy z alumnów prze-prowadza się przynajmniej trzy razy z jednego domu seminaryjnego do drugiego. Chodzi o to, by klerycy z jednego rocznika dobrze się poznali. Wszystkie domy seminaryjne znajdują się wokół katedry Notre Dame, w centrum Paryża. – Otaczamy biskupa, który jest naszym pasterzem, i katedrę – matkę wszystkich kościołów diecezji – mówi ks. Nicolas Delafon z duszpasterstwa powołaniowego.

Nie bój się ryzyka!
Tanneguy Viellardz z IV roku pochodzi z Bretanii. Ma trzech braci. Wychował się w katolickiej, bardzo zamożnej rodzinie kowali, z tradycjami sięgającymi XVII wieku. Ojciec zarządza dużym przedsiębiorstwem, wyrabiającym narzędzia i przynęty wędkarskie. Tanneguy studiował przez 4 lata w Londynie i przez rok uczył się w Chinach języka chińskiego. – Przed wyjazdem na studia poznałem młodego księdza w Paryżu – opowiada. – Dzięki niemu zbliżyłem się do Kościoła. Uczestniczyłem kiedyś w święceniach kapłańskich. Widząc radość diakona, który na moich oczach został księdzem – pomyślałem o sobie.

Po powrocie z Londynu ów znajomy kapłan zachęcał Tanneguya do modlitwy w intencji odkrycia powołania. – Modliłem się. Będąc z mamą na wsi, spotkałem też starszego proboszcza, prawie głuchego, który powiedział mi: „Młody człowieku, w życiu nie bój się ryzykować!”. I patrzył na mnie tak, jakby wiedział, że chcę być księdzem. Większość alumnów paryskich wywodzi się z rodzin inteligenckich. 31-letni diakon Thomas Boisgelin jest rodowitym paryżaninem o arystokratycznych korzeniach ze strony ojca. Jego matka jest opiekunką dziecięcą, ojciec piastuje kierownicze stanowisko. – W pamięci pozostały mi najpiękniejsze chwile dzieciństwa – wspomina. – Najbardziej pamiętam rodzinną modlitwę i piętnastoletnią służbę ministrancką.

Thomas po ukończeniu studiów ekonomicznych przez ponad rok nie mógł znaleźć pracy. W 2000 r. wraz z przyjaciółmi i znajomym księdzem pojechał na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu. – Tam zobaczyłem młodych ludzi, pełnych entuzjazmu – opowiada. – Uwielbiali Boga za to, że istnieje. Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem. Z Rzymu wróciłem podniesiony na duchu i z pragnieniem większego zaangażowania się w Kościele. Od razu zadzwoniłem do kolegów: „Gratulujcie mi na nowej drodze życia. Idę do semina-rium!”. W paryskim seminarium nie brakuje także polskiego akcentu. Syn nauczycielki w szkole pielęgniarskiej z Płońska k. Warszawy i drukarza z Paryża studiuje na czwartym roku teologii. Camille Millour, choć urodził się nad Sekwaną, wie, że jego powołanie kształtowało się także w Polsce. – Kiedy odwiedzałem babcię, podziwiałem pracę ks. Romualda Jaworskiego, proboszcza parafii św. Maksymiliana M. Kolbego w Płońsku – wspomina.

Święcenia bez tytułu magistra?
Najmłodszy z kleryków ma 19 lat, a najstarszy 45. Jeden z diakonów, Thiery Laurent, przez siedem lat pracował jako adwokat. Dla seminaryjnych wychowawców kluczową rolę pełni rok przygotowawczy przed wstąpieniem do właściwego seminarium. Chodzi o rozbudzenie wiary kandydatów, którzy przychodzą z różnymi doświadczeniami. Rytm tego roku wyznaczają modlitwa, liturgia, lektura całego Pisma Świętego i służba chorym w szpitalach i domach opieki społecznej. Klerycy sami gotują i sprzątają. Zwieńczeniem są 30-dniowe rekolekcje ignacjańskie. Po ich odbyciu zapada decyzja o wstąpieniu do seminarium bądź rezygnacji z tego zamiaru. Pobyt w seminarium wiąże się ze studiami w Szkole Katedralnej, założonej przez kard. Lustigera, która stanowi część tzw. Kolegium Bernardynów. Można pytać, dlaczego paryscy klerycy nie mają wykładów w Instytucie Katolickim (byłym Wydziale Teologicznym Sorbony), który proponuje uniwersytecki poziom nauczania teologii. Kard. Lustiger chciał mieć wpływ na to, kto będzie uczył kleryków, a po drugie zależało mu, aby wykładowcy seminaryjni czuli się odpowiedzialni także za formowanie kleryków.

- To właśnie w Paryżu bardzo wysoki procent społeczeństwa stanowią ludzie wykształceni i studenci - mówi Michel Gueguen, rektor seminarium. - Potrzebujemy mądrych kapłanów!

Takie postawienie sprawy nie przekreśla jednak obecności w seminarium kleryków mniej zdolnych. - Prawie połowa naszych studentów ma problemy z czytaniem albo redagowaniem tekstów - zauważa Frédéric Louzeau, przewodniczący Wydziału Teologicznego. - To niepokojące zjawisko trwa już co najmniej od 20 lat i dotyka wielu krajów Europy Zachodniej. Oryginalność naszego wydziału polega na tym, że każdy alumn ma tutaj swoje miejsce. Każdemu alumnowi towarzyszy opiekun studiów (siostra zakonna lub profesor teologii), wybrany przez władze Szkoły Katedralnej. – Raz na dwa, trzy tygodnie opiekunowie spotykają się z alumnami, aby zweryfikować aktualny stan studiów lub wybrać indywidualny tok nauczania – wyjaśnia ks. Louzeau. – A to może oznaczać, że udzielimy święceń kapłańskich diakonowi, który otrzyma wyłącznie zaświadczenie ukończenia studiów, a nie dyplom magistra.

Kard. Jean-Marie Lustiger był świadom tego, że francuscy biskupi sceptycznie patrzyli na jego model wychowania seminaryjnego. Dziś, kiedy już nie żyje, w niektórych diecezjach obowiązuje przed seminarium rok przygotowawczy, na wzór paryskiego. To dobry znak. Czy zatem paryskie seminarium jest skazane na sukces? – Nie chodzi ani o sukces, ani o ilość alumnów w seminarium – twierdzi Antoine d’Agustin. – Pragniemy dać Kościołowi dojrzałych kapłanów, zdolnych do pracy w zlaicyzowanej metropolii Europy.

Ks. Roman Chromy

 



Polecamy