loading...
PL | EN

Po co relikwie?

Szukamy szczątków świętych, żeby ich właściciele nauczyli nas prawdziwych wartości i sensu życia.

Czerwony papieski płaszcz Jana Pawła II trafił niedawno do Warszawy, rozdano piuski, sutanny, brewiarze… Trudno byłoby zliczyć wszystkie różańce, obrazki, przedmioty używane przez Jana Pawła II podczas 104 podróży zagranicznych i 94 na terenie Włoch, które teraz przypominają przyszłego świętego. Pamiątki 1 maja staną się relikwiami. Ale czy będziemy mieli też inne, „cielesne” relikwie papieża? – pytała prasa przy okazji przenoszenia grobu Jana Pawła II z watykańskich grot do bazyliki.

„To makabryczne, w XXI wieku takich rzeczy zmarłym się nie robi”, „Zabobon i ciemnota” – grzmiało na internetowych forach. Czy katolicyzm nie może obejść się bez relikwii? Co takiego jest w strunach głosowych św. Antoniego z Padwy, głowie św. Katarzyny ze Sieny, palcu św. Tomasza, żebrze św. Szymona z Lipnicy, że modlą się przed nimi wierni? I modlą się coraz częściej i tłumniej.

W łagiewnickim Centrum Jana Pawła II trwają przygotowania do instalacji przyszłej relikwii z ciała Jana Pawła II – ampułki z jego krwią, pobranej przed zabiegiem tracheotomii w 2005 r. Nie wiadomo jeszcze, gdzie trafi druga taka ampułka. Kard. Stanisław Dziwisz uciął medialne spekulacje o tym, że ciało papieża zostanie podzielone na relikwie.

– Z zasady nie pobiera się relikwii z ciał papieży oraz od sług Bożych i beatyfikowanych, którzy zmarli stosunkowo niedawno. Nie pobrano ich od Matki Teresy z Kalkuty, która została ogłoszona błogosławioną sześć lat po śmierci, nie ma też relikwii pierwszego stopnia o. Pio. Ciało Jana Pawła II zostanie w całości przeniesione do watykańskiej bazyliki – wyjaśnia o. Gabriel Bartoszewski, OFMCap, postulator, promotor sprawiedliwości w wielu procesach beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, powołując się na bardzo precyzyjne wskazówki przeprowadzania ekshumacji i pobrania doczesnych szczątków, zawarte w instrukcji Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych „Sanctorum Mater”. – Mamy naprawdę wyjątkowe pamiątki po papieżu… – dodaje ks. dr Rober Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii, wskazując na papieskie pisma i dokumenty. – Tylko chciejmy z nich skorzystać.

Świętych życie po życiu
Do tej pory cenne relikwiarze rzadko opuszczały kościoły. Zmieniła to nieznana w historii Kościoła pośmiertna wędrówka św. Teresy, która dosłownie podbiła świat. Chora na gruźlicę św. Teresa żyła krótko, cicho, zamknięta w karmelitańskiej klauzurze w Lisieux, ale marzenia miała dalekosiężne. „Chciałabym przemierzać świat, głosząc Twoje imię, i postawić na ziemi niewiernych Twój zwycięski krzyż” – pisała. Jak zaplanowała, tak zrobiła – sto lat po swojej śmierci. Od 1994 r. relikwiarz z jej doczesnymi szczątkami przemierza wszystkie kontynenty. Największe brytyjskie i amerykańskie katedry nie mieściły wiernych, którzy chcieli pomodlić się przy jej trumience. W Irlandii cześć relikwiom oddało trzy czwarte mieszkańców tego kraju. Klękali przy nich prości ludzie i prezydenci państwa, wierzący i ludzie znajdujący się poza społecznym nawiasem, oddawali im hołd muzułmanie, buddyści, a nawet protestanci, którzy odrzucają kult świętych. Święta była w londyńskim więzieniu, anglikańskiej katedrze w Yorku, w ogarniętym wojną Iraku, na pokładzie promu kosmicznego i na ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej. Czy gdyby współczesny świat nie wierzył w relikwie, takie peregrynacje byłyby możliwe? Śladem św. Teresy poszli inni święci. Od 2002 r. pielgrzymują relikwie św. Małgorzaty Marii Alacoque, szerzące przesłanie o Sercu Jezusa. W świat wyruszyli też św. Jan Bosko i jego uczeń św. Dominik Savio.

Trafiły pod strzechy
Już nie tylko kościoły i zakonne kaplice są nawiedzane przez doczesne szczątki świętych. W jednej z największych warszawskich parafii bł. Władysława z Gielniowa ponad 200 rodzin przyjęło w swoich domach relikwiarz św. Joanny Beretty Molli – matki trojga dzieci, która chorując na raka, nie zgodziła się przerwać ciąży. – Naszą parafię zamieszkują głównie młode małżeństwa i w św. Joannie zyskały mocne wsparcie. To święta bardzo rodzinna, bliska współczesnym matkom – mówi proboszcz ks. prałat Jacek Kozub. – Codziennie w kościele widzę przed relikwiarzem matki w stanie błogosławionym, rodziców starających się o dziecko, rodziców z małymi dziećmi… Wprowadziliśmy comiesięczne Msze św. przy relikwiach w intencji matek oczekujących i pragnących dziecka.

Mamy wiele dowodów na to, że św. Joanna naprawdę tutaj działa. Tadeuszowi Kowalowi z Woli Radłowskiej szczególnie bliska jest bł. Karolina Kózkówna, dawna mieszkanka sąsiedniej Zabawy, zamordowana przez rosyjskiego żołnierza. – Znajomy zachorował na zapalenie mózgu i z dnia na dzień z aktywnego człowieka, przemienił się w roślinkę. Nie wiem, skąd przyszła mi nagle myśl, żeby zawieźć mu relikwie św. Karoliny, bo przedtem specjalnie się nią nie interesowałem. Włożyliśmy choremu do ręki relikwiarz, zmówiliśmy Różaniec, prosiliśmy bł. Karolinę, by modliła się z nami… Po kilku dniach stan chorego się poprawił, dzisiaj jest zupełnie zdrowy. Po tym zdarzeniu zacząłem czytać o życiu bł. Karoliny. Stała się bliską osobą, jakbym miał drugiego Anioła Stróża – mówi Kowal.

Do przyjaciela „na górze”
Krzysztof Komięga z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, które organizuje peregrynacje relikwii bł. Kózkówny widzi, jakie wrażenie robi na młodych ludziach przykład 16-letniej świętej. Gdyby nie zaintrygowała ich drobna kostka, oprawiona w relikwiarz, może nigdy nie usłyszeliby o Karolinie, nie zainteresowali się jej życiem, tym, jak radziła sobie z codziennymi problemami, co myślała, jak przeżywała wiarę. Ta drobna kostka sprawiła, że w parafii św. Kazimierza w Nowym Sączu po wizycie bł. Karoliny 50 młodych przystąpiło do Ruchu Czystych Serc. Ale przecież to nie widok kości ich do tego skłonił, tylko przykład błogosławionej nastolatki. – Patrząc na relikwiarz, młodzi widzą coś więcej niż kawałek kości. Widzą część osoby – prawdziwej, nie wirtualnej, z jej przekonaniami, przykładem życia – tłumaczy ks. Zbigniew Szostak, kustosz sanktuarium w Zabawie.

Siostry Matki Bożej Miłosierdzia z Łagiewnik, kustoszki relikwii św. Faustyny, obserwowały, jak ludzie „pokonywali” barierki w kaplicy, żeby dotknąć grobu Sekretarki Miłosierdzia, modlić się bliżej niej. Teraz przed trumienką stoi biały, marmurowy klęcznik. Szturm do św. Faustyny po kanonizacji nie zmalał. Rocznie do łagiewnickiego sanktuarium dociera przeszło 100 tys. pisemnych próśb o jej wstawiennictwo. Ile jeszcze wypowiadanych jest w myślach?! Od beatyfikacji wpłynęło też ok. 10 tys. próśb o relikwie. Tych bezpośrednich, z kości stóp i palców, wydano do parafii i zgromadzeń zakonnych (w 98 krajach świata) w sumie ponad 4 tys. – Jeśli ktoś używa relikwii naprawdę z wiarą, to skuteczne są nawet te trzeciorzędne, czyli różańce i medaliki z wbudowanym kawałkiem płótna, na którym spoczywały ekshumowane kości św. Faustyny – przekonuje s. M. Elżbieta Siepak. – Mamy tego dowody w postaci wielu łask, wyproszonych za wstawiennictwem świętej. Co roku dociera do naszego klasztoru 6–7 tys. podziękowań dla Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny. Ludzie traktują ją jak członka rodziny i to jest prawdziwe świętych obcowanie, w którym znika przestrzeń między niebem i ziemią.

Święci zatrudnieni w parafii
Gdy w Rzymie kanonizowano o. Pio, ks. Piotr Sadkiewicz, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Leśnej k. Żywca, pomyślał, że dobrze byłoby też u siebie zrobić coś specjalnego dla chorych, tak jak za życia robił to o. Pio. Zorganizował wtedy pierwszą akcję pozyskiwania dawców szpiku kostnego. W regularnie prowadzonych akcjach oddawania krwi bierze udział zawsze ponad stu parafian. Księża uświadamiają, dlaczego warto oddać po śmierci organy do przeszczepu, a dzieciom na Roratach rozdają światełka odblaskowe, żeby bezpiecznie wędrowały po drogach. Teraz urządzają magazyn sprzętu rehabilitacyjnego dla chorych. Ale parafia słynie nie tylko z akcji charytatywnych, lecz również z tego, że w ciągu dziesięciu lat zgromadziła 105 relikwii. – Świętych obecnych w relikwiach traktujemy jak parafian. Oni nas inspirują! Nasi chorzy często proszą nas, żeby przyjść do nich z Panem Jezusem, a oprócz tego „z o. Pio albo Faustyną” – mówi ks. Sadkiewicz. – Żartuję, że gdyby kiedyś zdarzyło się, iż na Mszę św. nie przyszedłby żaden wierny, to i tak odprawiłbym ją w doborowym towarzystwie.

Cudowne kości proroka
Kult relikwii wyrósł z ludu, a Kościół instytucjonalny przez wieki, z różnym skutkiem, starał się utrzymać go w ryzach poprawności teologicznej. Pilnował, by nie przerodził się w zabobon ani bałwochwalczą cześć dla świętego. Relikwie były znakiem świętości, która powinna zawsze prowadzić do Boga. Tradycja biblijna podaje, że już Izraelici czcili groby swoich patriarchów. Za czasów Jezusa kobieta cierpiąca na krwotok chciała tylko dotknąć frędzli Pana, bo wierzyła, że wtedy zostanie uzdrowiona. „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” – mówi Jezus. W Dziejach Apostolskich wspomniano, że chusty i przepaski św. Pawła uzdrawiały chorych, dodając równocześnie, iż to „Bóg czynił cuda przez ręce Pawła”.

Średniowiecze popsuło opinię
Pierwsi chrześcijanie otaczali czcią groby męczenników, potem budowali nad nimi olbrzymie bazyliki. Szczególny kult okazywali przedmiotom towarzyszącym męce Pańskiej, które cesarzowa Helena odnalazła w Jerozolimie w 324 r. i przywiozła do Europy. W średniowieczu życie bez relikwii stało się wręcz niemożliwe. Były obiektem powszechnej czci, handlu, kradzieży, fałszerstw, przysięgano na nie i w ich obecności zawierano pakty pokojowe. Procesje z nimi ratowały od zarazy, pożarów, suszy albo wojny. Używano ich nawet na szczeblu państwowym i – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – poprawiały one słupki poparcia. Relikwie Trzech Króli ulokowane w Kolonii miały legitymizować władzę. Kiedy Bolesław Chrobry wykupił ciało Wojciecha i złożył je w Gnieźnie, było to argumentem, by właśnie w tym miejscu założyć kościelną metropolię Polski. Wśród możnych tamtego świata panowała wręcz moda na kolekcjonowanie cudownych kosteczek, płócien, ampułek, włosów. Saski władca Fryderyk Mądry uzbierał ich ponad 20 tys. Przeciwko tym wynaturzeniom wystąpił Luter. Kościoły reformowane, wraz z czcią dla świętych, odrzuciły kult ich doczesnych szczątków.

Wybitni ludzie Kościoła sprzeciwiali się magicznemu traktowaniu relikwii. Święty Hieronim wyraźnie mówił, że nie relikwiom oddajemy cześć, ale wyłącznie Stwórcy. Mistrz Eckhart nawoływał: „Nie szukajcie martwej kości, szukajcie świętości żywej, która da wam życie wieczne”. Od 1215 r. tylko papież dopuszczał nowe relikwie do kultu i tylko on ogłaszał nowych świętych. Relikwie znane są nie tylko katolikom. Islam ma święty kamień Hadżar w Mekce, buddyści pielgrzymują do zęba Buddy, umieszczonego w świątyni na Cejlonie. – Nie modlimy się do kości, tak jak nie modlimy się do obrazu świętego, ale za wstawiennictwem konkretnej osoby – kogoś, kto jest nam bliski. Wierząc w świętych obcowanie, prosimy o wstawiennictwo, o modlitwę z nami i za nami – mówi ks. prałat Grzegorz Kalwarczyk, który wysłał już na cały świat ponad 200 cząstek kości beatyfikowanego pół roku temu ks. Jerzego Popiełuszki.

Jakie relikwie?
Relikwie pierwszego stopnia to części ciała świętego (teraz pobierane są wyłącznie z kości), ale też jego włosy, paznokcie. Zalicza się również do nich Drzewo Krzyża Świętego. Relikwiami drugiego stopnia są rzeczy, którymi święty posługiwał się w sposób ciągły – najczęściej to jego ubrania, przedmioty kultu religijnego, (różaniec, medalik), a także przedmioty znalezione przy zmarłym w czasie ekshumacji. Najbardziej znaną relikwią drugiego stopnia jest Całun Turyński. Relikwie trzeciorzędne, czyli trzeciego stopnia to przedmioty, które towarzyszyły świętemu za życia, ale nie są związane z kultem religijnym, oraz te, które zetknęły się z relikwiami pierwszego stopnia, np. płótno po-tarte o szczątki świętego.

Kodeks prawa kanonicznego zabrania handlu relikwiami. Relikwie wielkie oraz doznające wielkiej czci wiernych nie mogą też być przed nimi ukrywane, ani przenoszone bez zgody Stolicy Apostolskiej.

Za GN: Joanna Jureczko-Wilk



Polecamy